III Niedziela Adwentu
„Nauczycielu, co mamy czynić?”
So 3,14-18a; Ps: Iz 12; Flp 4,4-7; Łk 3,10-18
Umiłowani bracia i siostry,
gdy biorę do rąk świętą Księgę,
list Boga skierowany do nas dzisiejszego dnia,
próbuję zrozumieć słowa św. Pawła,
który mówi:
„Bracia,
Radujcie się zawsze w Panu.
Jeszcze raz powtarzam: radujcie się!” (Flp 4,4).
Zapytasz,
z czego mamy się radować?
Jak to, nie wiesz?
Uczyliście się o tym na katechezie,
mówił ci ksiądz tyle razy,
że Adwent jest czasem radości,
a ty jeszcze raz pytasz dzisiaj,
z czego mamy się radować…
Zobacz przed siebie:
oto „Ona” – spowita welonem
i opromieniona Światłem Chrystusa
– stoi tu, przy ołtarzu,
wzniosła i pokorna,
zastygła w oczekiwaniu,
ale radosna i szczęśliwa.
Zaprasza, choć ciemno,
bo chce ogrzać każdego z nas
płomieniem Miłości.
Chce, byś przychodził do niej
Ścieżką prostą,
adwentową i roratnią.
Patrzy prosto w górę,
skąd nadejść ma pomoc dla człowieka,
by mógł on przekroczyć próg nadziei.
I woła: człowieku,
Pan jest blisko!
Dlatego nie troszczcie się już o nic,
tylko prośby swoje przedstawiajcie Bogu:
w modlitwie,
w błaganiu.
Składajcie też dziękczynienie,
oto nadchodzi bowiem dzień Bożego pokoju,
Bożej miłości.
Bracia i siostry,
przychodzę i ja dzisiaj razem z wami
do proroka Jana, nauczającego na Jordanem,
I pytam:
Janie, co mam czynić?
Po prostu podziel się tym, co masz.
Podziel się sercem, podziel miłością.
Kiedy widzisz biednego,
spróbuj mu ofiarować chociaż cząstkę siebie.
Popatrz: tyle dzieci
chorych, biednych, nieszczęśliwych,
a my żyjemy w dostatku.
Tyle chorych w hospicjach.
Tylu ludzi starych,
przebywających w domach opieki.
Idź do nich i podziel się swoim skarbem,
niech i oni przekroczą próg nadziei.
Św. Franciszek nie wahał się rozdać biednym
wszystko, co posiadał, nawet swój płaszcz.
Przychodzę jak jeden z celników i pytam:
Nauczycielu, co mam czynić?
Bądź sprawiedliwym człowiekiem,
bo nie ma miłości bez sprawiedliwości.
Bądź człowiekiem prawdomównym,
nie fałszuj Bożego słowa
i nie wstydź się mówić prawdy,
bo dzisiaj tak bardzo nam tej prawdy potrzeba.
Może dlatego Benedykt XVI ofiarował nam
na trudne czasy kryzysu gospodarczego
encyklikę społeczną Caritas in veritate – Miłość w prawdzie,
byśmy nie zapomnieli,
że człowiek jest dla człowieka bratem.
Przychodzę wreszcie, jak ci żołnierze, którzy pytali:
A my? Co mamy czynić?
Wy zaś bądźcie dzielni i dobrzy,
nie uciskajcie ludu.
To do rządzących
woła dzisiaj Jan.
Popatrzcie na naszą Ojczyznę, Polskę,
o której pisał Adam Mickiewicz:
„Tylko pod krzyżem,
tylko pod tym znakiem,
Polska jest Polską,
A Polak Polakiem”.
Powiedz mi,
czy czujesz się Polakiem.
– Czy kochasz swoją Ojczyznę?
– Tak.
– To dlaczego godzisz w jej dobre imię?
Trzeba nam, siostry i bracia,
jeszcze raz w tym czasie radosnego oczekiwania
przekroczyć próg nadziei.
Trzeba nam być jak Matka Teresa z Kalkuty.
To ona – nie wahała się dotykać ran chorych i cierpiących
– Matko, ja bym za skarby tego nie zrobił.
– Wiem, bo ty nie kochasz Boga
– Matko, kocham, ale…
– Nie mów: „ale”,
przypomnij sobie,
do czego zostałeś powołany.
Zobacz, ilu wokół ciebie jest ludzi w potrzebie.
Oczekują oni na twoje dobre słowo,
ale ty nie masz do nich serca.
– Mam…
– Masz?
„To patrzaj w to serce”.
Pytam, Janie, co mam czynić
– ten głos wciąż wraca do nas jak echo.
Jak powie św. Efrem Syryjczyk:
„Głos jest głosem Jana,
ale Słowo, które podaje głos, to nasz Pan.
Głos nas rozbudził, głos nawoływał i gromadził,
ale Słowo rozdzielało dary”.
Jest to także głos naszego rodaka,
sługi Bożego Jana Pawła II,
który pisał w Liście do młodych:
„Co mam czynić, ażeby życie moje miało wartość, ażeby miało sens? To pasjonujące pytanie, w ustach młodzieńca z Ewangelii, brzmi: «co mam czynić, ażeby osiągnąć życie wieczne?» Czy człowiek, który w ten sposób pyta, przemawia językiem jeszcze zrozumiałym dla ludzi współczesnych? Czy nie jesteśmy tym pokoleniem, któremu świat i postęp doczesny całkowicie wypełnia horyzont bytowania? Myślimy przede wszystkim w kategoriach ziemskich. Jeżeli przekraczamy granice naszej planety, to
w tym celu, ażeby inaugurować loty międzyplanetarne, ażeby przesyłać sygnały ku innym planetom i zapuszczać w ich kierunku sondy kosmiczne. To wszystko stało się treścią naszej nowoczesnej cywilizacji. Nauka wraz z techniką odsłoniły w stopniu nieporównywalnym możliwości człowieka w stosunku do materii i opanowały również wewnętrzny świat jego myślenia, jego sprawności, jego dążności, jego pasji.
Równocześnie jednak jest jasne, że kiedy stajemy wobec Chrystusa, kiedy On staje się powiernikiem pytań naszej młodości – nie możemy zapytać inaczej niż ów młodzieniec
z Ewangelii: «co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?». Każde inne pytanie o sens i wartość naszego życia byłoby – wobec Chrystusa – niewystarczające i nieistotne. Chrystus bowiem nie tylko jest «nauczycielem dobrym», który wskazuje drogi życia na ziemi… On jest świadkiem tych ostatecznych przeznaczeń, jakie człowiek ma w Bogu samym. Jest On świadkiem nieśmiertelności człowieka” (Jan Paweł II, List do Młodych).
– Proroku znad Jordanu,
powiedz mi wreszcie,
czy może Ty jesteś Mesjaszem,
na którego czekamy.
– Nie!
Ja tylko chrzczę wodą,
ale zbliża się ten,
który w Duchu Świętym chrzcił będzie.
To on „pszenicę zbierze do spichlerza,
A plewy spali w ogniu nieugaszonym” (Mt 3,12).
Rozumiesz to wszystko?
My jesteśmy omłotem:
pszenicą albo plewami.
Z kim ma porównać ciebie?
Z kim siebie?
Jest jednak jeszcze czas,
aby przygotować się na przyjście Zbawiciela.
Bo powie św. Teresa z Avila:
„Niech nic nie mąci Twojego pokoju,
Niech nic cię nie przeraża.
Wszystko przemija,
Tylko Bóg pozostaje ten sam.
Kto ma Boga,
Temu nie brak niczego:
Bóg sam wystarczy”.
Bracia i siostry,
trzeba nam się cieszyć każdym dniem,
każdą chwilą obecności Boga,
bo więcej szczęścia i radości jest w dawaniu aniżeli w braniu.
Przecież w życiu
„Można nie grać, nie pisać,
nie malować,
a w duszy być artystą” (Henryk Sienkiewicz).
Prawda,
pomyśl o tym,
bo warto.
Tekst: ks. dr hab. Józef Młyński / koordynator naukowy
Źródło: Ze słowem w drogę, Tarnów 2009, s. 53-58.